wtorek, 18 kwietnia 2017

BAJKA : Księżniczka Wichra i stwór Agalok





 Wiele lat temu, w głębi skalistych gór, świecących za dnia niczym wielkie planety a nocą parujących różanymi dymami, mieszkał sobie stwór zwany Agalokiem. Zajmował on trzy jaskinie w trzech górach wyryte, w których wszelkie tajemnice świata mieszkały. Najbardziej mały Agalok lubił największą z jaskiń, bo piękna polana rosła u jej stóp, o barwach szmaragdowych i turkusowych. Trawa na polanie była wysoka, śliska i czysta, a zapach rosnących na niej ziół układał co noc Agaloka do snu. Nieopodal w dolinie, poniżej trzech gór widniało malutkie jeziorko, porośnięte pięknymi kwiatami i wodnymi roślinami. Krystaliczna woda szumiała na letnim wietrze, a nocą mieniła się blaskiem księżyca.


   

   Pewnego wieczoru, gdy chmury naszły różowe na górskie szczyty, w dolinie miało miejsce niezwyczajne wydarzenie. Jakaś postać mknęła szybko przez pobliskie lasy, aż dotarła na skraj doliny, gdzie czyste jeziorko spokojnie spało. Przeźroczysta woda została wzburzona przez niewielkie, białe stopy, a ptactwo rozproszone niespodziewanym dźwiękiem. Jasny, zwiewny materiał zatrzepotał na wietrze, zaczepiając się o wodne pałki. Nagle postać potknęła się i upadła z pluskiem w płytką wodę. Księżyc przyświecał jasno, toteż dało się ujrzeć jej drobną sylwetkę, a gdy odgarnęła długie, lśniące włosy, ukazała się twarz przerażona, lecz bardzo piękna. Usłana była małymi piegami, a gdzieniegdzie na policzkach oraz pod oczami widać było malutkie diamenciki, które mieniły się teraz nadając postaci tajemniczego wyglądu. Nieznajoma wytarła łzy i rozejrzała się dookoła. Nic już nic nie zakłócało ciszy, dolina wyraźnie spała. Nie było widać nikogo, a zwierzęta jakby ukryły się w gąszczu dzikiego lasu, lub zakopały się w dnie czystego jeziora. Różane chmury kłębiły się wysoko, a ponad nimi postać dostrzegła trzy wielkie góry, a w nich trzy wielkie groty. Góry białe jak śnieg, groty czarne jak smoła. Postać ruszyła ku nim, stąpając ostrożnie po płyciźnie.

  Tymczasem w trzeciej grocie smacznie chrapał stwór Agalok, snem przecudownym pochłonięty. W małym, włochatym łebku wirowały magiczne obrazy, tak wielkie i dziwne, że aż różki stwora pocierały się jeden o drugi z wrażenia. Mlaskał przy tym Agalok długim językiem, przewracając się z boku na bok.
 
  A śniła mu się rzecz niesłychana :

 Szedł oto w letni poranek krętą leśną drogą, a słońce przypiekało jego czuprynę. Pomimo upału czuł się Agalok niesamowicie lekki, jakby fruwał nad ziemią. Z sosen rosnących po obu stronach ścieżki skapywała słodka żywica, którą połykał raz po raz przystając z uśmiechem pod drzewami. Niespodziewanie dostrzegł coś, co przykuło jego uwagę. Na środku drogi, tam, gdzie horyzont zlewał się z pomarańczowym niebem, stał piękny ptak. Pióra miał różowe a brzuszek cały biały. Agalok nigdy nie widział tak cudownego stworzenia, więc ruszył ku niemu. Nagle podskoczył z radości i uniósł się w powietrze, goniąc za ptakiem, który także wzbił się w górę. Leciał Agalok teraz przez lasy, doliny, rzeki, przeleciał nawet nad trzema górami, szczęśliwy jak nigdy dotąd. W końcu mógł zobaczyć coś więcej niż tylko groty i jeziora! Leciał tak i leciał, robiąc fikołki w powietrzu, co wychodziło mu nad wyraz dobrze pomimo tego, iż miał brzuszek tłuszczykiem obrośnięty. Gnał przez pola i miasteczka, przez zakamarki nieznanych lądów. Z utęsknieniem patrzył też na wioski i ludzi bawiących się na łąkach. Mknął za różowym ptaszkiem, który oglądał się co chwilę jakby sprawdzał, czy stworek dalej mu towarzyszy. Nagle dobiegł Agaloka czyjś cieniutki głos.

  ***
 Białe stopy ostrożnie stanęły przed wejściem do największej z grot. Nieznajoma złożyła ręce przy ustach i zawołała niepewnym głosem :

- Halo, czy jest tutaj ktoś?



 Właściwie wołanie nie miałoby sensu, gdyby wcześniej nie słyszała opowieści o dziwnych stworach, zwanych Wigri Wigri - co znaczyło w jej języku " wygnany ". Ludzie w jej królestwie nie zawsze byli uczciwi - niektórzy kradli, inni oszukiwali. Najgorszym występkiem jednak była kradzież niezwykłego ptaka Jagu - czyli Szczęścia. Ptaszek ów, o pięknym ubarwieniu, mieszkał w pałacu Króla Jara Wąsatego. Król otrzymał go w darze od Cesarza Pan Ku Ian, w dniu narodzin jego córki Wichry. Od tamtej pory, córeczka Króla jak i całe Królestwo Bladego Świtu miało być chronione, a szczęście kapało z drzew niczym żywica. Wielu próbowało ukraść Jagu, skuszeni wiecznym szczęściem, jednak skarb był pilnowany dzień i noc przez strażników królewskich, odzianych w srebrne zbroje, klejnotami zdobionymi. Klejnoty te rozświetlały w nocy ciemności, a w dzień emanowały wielką energią, która sił im dodawała. Zdarzało się jednak, iż kilkukrotnie Jagu opuszczał swój pokój, był to bowiem ptak mądry i z duszą wędrownika, pragnął więc często przechadzać się po królewskich ogrodach lub po prostu dziobać ziarna na polach wraz ze swoimi braćmi. Wówczas wielu niegodziwców czyhało z wszelkimi pułapkami na królewskiego pupila.

 Oczywiście wszystkich złodziei udało się schwycić, a Król Jar Wąsaty skazywał ich wtedy na najsurowszą karę wygnania, oraz mianował Wigri Wigri. Nikt nie wiedział, co działo się z takimi wygnańcami. Ponoć Jar znał takie czary, które uniemożliwiały im powrót do królestwa na zawsze. Błądzili więc oni po krainach, dolinach i górach, a legendy głosiły, że zamieniali się w kamienie lub dziwne stwory.
 * * * 

- Halo ! Hop, hop ! - zawołała Księżniczka, jednak znów nie usłyszała odpowiedzi. Postanowiła, że ostrożnie zbada pieczarę i tak też zrobiła. Przestąpiła bosymi stopami próg i zaraz dostrzegła coś dziwnego : oto pod jej nogami, wił się przepiękny dywan zrobiony z żywych kwiatów i roślin wodnych. Ciągnął się wzdłuż groty.

- Jejku, jakie to piękne ! - Zawołała Księżniczka Wichra, bo nigdy nie widziała nic równie ładnego - Jakie milutkie, bardzo mięciutkie, a pachnie jak perfumowany wiatr... - zachwycała się dalej.

Nagle.. Trzask ! Prask !

Jakiś dźwięk wydobył się z głębi groty, a drobna Wichra podskoczyła z piskiem. Nie miała jednak gdzie się ukryć, powiem oprócz wspaniałego dywanu nie było w grocie niczego. Skuliła się więc Wichra, a że była Księżniczką Wiatru, zaraz wezbrały się wokół niej niespokojne podmuchy, oplotły jej włosy oraz ciało, chroniąc ją przed niebezpieczeństwem. Stała tak jakiś czas, jednak nic się nie działo, więc postanowiła otworzyć oczy.

-  Och ! - krzyknęła.

Ujrzała przed sobą stworka przedziwnego. Oczywiście był to Agalok, który zbudzony wichurą jaką wywołała księżniczka postanowił wstać, by dywanem z kwiatów się przykryć. Stał teraz przed obliczem Wichry zadzierając do góry głowę, bo był od niej właśnie o głowę niższy. Agalok mierzył gościa zdziwionym spojrzeniem, gdyż nigdy nikt go nie odwiedził. Wichra za to odsunęła swe białe, długie włosy na bok i zapytała :

- Kim jesteś stworku? Dziwię się Tobie, nie widziałam Cię w ani w książkach, ani na malunkach, a nawet w czarodziejskich kulach nie było takiej postaci jak Ty.

Agalok nic na to nie odpowiedział, nie wiedział bowiem co to są czarodziejskie kule i zrazu zamyślił się, wyobrażając sobie jak mogłyby wyglądać. Księżniczka za to zaczęła obchodzić go dookoła, bo zobaczyła, że stworek ów nie jest groźny, a nawet spodobał jej się jego brzuszek i małe rogi i poczuła do niego sympatię wielką. Obchodząc go dookoła mówiła :

- Masz małe różki, które powinny być groźne. Są jednak ozdobione ziołami i zupełnie słodkie. Futerko masz lśniące i puszyste, a brzuszek Twój jest wypukły i najedzony. Nie jesteś zły ! - oświadczyła Wichra przystając przed Agalokiem.

- Skąd wiesz, że nie jestem zły? - spytał stwór marszcząc nos - mogę Cię pożreć na śniadanie ! - mówiąc to wyszczerzył ostre ząbki. Księżniczka zlękła się nieco, jednak spróbowała się uspokoić i pomyśleć przez chwilę. Po dłuższym czasie oświadczyła :

- Gdybyś był zły, tak jak mówisz, zjadłbyś mnie od razu, a nawet jeśli nie, to nie rozmawiałbyś ze mną! Źli ludzie nie chcą rozmawiać i nie słuchają innych. Poza tym, masz w swoim domku piękny dywan z kwiatów - ktoś, kto go zrobił, na pewno nie był złym stworzeniem.

Agalok spojrzał na ziemię, po której wił się cudowny kwiecisty dywan. Sam zrobił go pewnego późnego lata, gdy dojrzały już wszystkie owoce, a rośliny w pełni zakwitły. Chciał Agalok zachować ich piękno, przypominały mu bowiem dawny dom. Potem spojrzał nasz stwór po ściankach groty, które były zimne i skaliste, po czym posmutniał i rzekł :

- To nie jest dom, to zwykła skalista grota. Po obu jej bokach, jak zauważyłaś, są jeszcze dwie. Ta jest największa i najgłębsza, dlatego w niej mieszkam. Mogę się schować głęboko w jej czeluściach, a wtedy niczego nie słyszę i nikt mnie nie znajdzie - po policzkach stwora spłynęły dwie wielkie brylantowe łzy. Księżniczka widząc smutek Agaloka podeszła do niego, przytuliła go i powiedziała :

- Nie płacz miły stworku, domy nie są zbudowane z cegły, marmuru czy ciemnego drewna. Prawdziwy dom jest zbudowany z miłości. Ty utkałeś piękny dywan, który jest najwspanialszą rzeczą jaką widziałam. Jestem pewna, że daje Ci on więcej szczęścia niż nasz czarodziejski ptak Jagu. Stworzyłeś swój domek z miłości, jest więc najprawdziwszym domem na świecie.

Bielutkie włosy księżniczki oplotły Agaloka, a ciepły wicherek wzbił się wokół niego. Stwór spojrzał na Wichrę i spytał :

- Czy jesteś księżniczką Wichrą, córką strasznego króla Jara Wąsatego?

- Tak, to ja... - odpowiedziała ze smutkiem dziewczynka i spuściła głowę.

- Dlaczego królewna oddala się tak daleko? Jesteśmy już poza granicami Twojego królestwa. - dopytywał się Agalok. Wichra jeszcze bardziej posmutniała, westchnęła ciężko po czym odpowiedziała:

- Zgubiłam się. Chciałam ukraść szczęśliwego ptaka Jagu, goniąc go po lesie straciłam orientację, potem wpadłam do pięknego jeziorka i zobaczyłam Twoje góry...

- Chciałaś ukraść ptaka Jagu? - Agalok wytrzeszczył czarne oczka ze zdziwienia. Nie mógł tego zrozumieć, przecież królewny mają wszystko ! Po co im ptak, który daje szczęście? Księżniczka zerwała się na równe nogi a na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Wokół głowy wzbił się niespokojny wiatr.

- Tak ! Tak stworze ! Chciałam ukraść Jagu, bo jest to najgorsze stworzenie świata ! Słyszysz?! Najgorsze !

Agalok przestraszył się tego wybuchu jednak rzekł :

- Księżniczko, nie wolno tak mówić ! Nikogo ani niczego nie można tak nazywać ! Poza tym, mam imię, nazywam się Agalok - skłonił się i dodał : uspokój się i zwierz się przyjacielowi.
Wichrę zdziwiły maniery stworka, które przypominały jej królewskich dworzan.

- Agaloku - odparła - mój ojciec, król Jar Wąsaty, dostał magicznego ptaka w dniu mych urodzin. Dorastaliśmy razem, jednak z czasem ptak Jagu zajął moje miejsce. Spełniał on bowiem każde życzenie ojca - sprawiał mu złote komnaty, przeogromne statki, wielkie kule czarodziejskie i wiele innych uciech. O mnie całkowicie zapomniał, mogłam robić wszystko, bawić się w ogrodach, chodzić po miasteczku, przebywać ze sklepikarzami i szwaczkami, które nauczyły mnie różnych historii oraz szycia. Mogłam hulać z wiatrem co noc, błądząc po nieznanych krainach! Raz nawet wszczęłam wojnę z Huraganem. Nic jednak nie przyciągnęło jego uwagi.

Agalok zmieszał się nieco i niepewnym głosem spytał :

- Czy Twoja mama nie mogła nic zaradzić?

Agalok słyszał nigdyś, że królowa była bardzo piękną, łagodną oraz mądrą osobą. Władała wiatrem tak jak córka. Od dawna jednak nikt jej nie widział. Wichra posmutniała jeszcze bardziej i rzekła :

- Moja mama zniknęła wiele lat temu, wraz z ogromnym sztormem na morzu. Przybyły wówczas wszystkie moce wiatru - Huragany, Tajfuny i Sztormy, każdy z nich zapragnął władzy. Mama władała  Wichrem i próbowała pogodzić pozostałe wiatry. Nikt nie wie co się z nią stało... Ptak Jagu pokazuje tacie w czarodziejskich kulach przyszłość i przeszłość: można tam ujrzeć naszą rodzinę bawiącą się w ogrodzie, a także wielkie morze spokojne, po którym pływamy. Jagu tworzy też złote komnaty, w których leżą klejnoty dla mamy a także statki mocne, które najgorsze burze zniosą. Ojciec mój jednak nigdy nie wypływa, nie bawi się w komnatach. Ogląda tylko przedmioty, a potem prosi Jagu, by stworzył ich więcej i więcej. Dlatego postanowiłam go ukraść, bo ptak ten może jest ptakiem szczęścia, lecz tylko szczęścia zmyślonego.

Księżniczka podeszła do wyjścia z groty i usiadła na ziemi. Widać stąd było wschodzące już Słońce, które różem i żółcią się mieniło. Widok na jeziorko oraz dolinę był cudowny : rosa błyszczała na kolorowych kwiatach, a pałki wodne pląsały powoli. Leśne ptaki śpiewały piękną melodię poranka. Czuć było zapach dzikich róż oraz żywicy. Agalok usiadł obok Księżniczki Wichry. Podziwiali razem ten widok, po czym stworek rzekł :

- Ja też chciałem ukraść ptaka Jagu. Rozumiem Cię, królewno Wichro. Jesteś bardzo mądrą i potężną księżniczką. Nie jest bowiem władczy ten, co włada, lecz ten, co rozumie innych.

- Dlaczego chciałeś skraść Jagu? - spytała królewna, chociaż znała już odpowiedź. Poparzyli sobie w oczy i uśmiechnęli się do siebie.  Świt mienił się tysiącem kolorów, a diamenciki na policzkach Wichry błyszczały radośnie. Były to bowiem klejnoty morza i wiatru : symbol mocy królewny. Cieszyły się o brzasku, cieszyły się o poranku.

- Wracajmy do królestwa, mój ojciec Cię odczaruje i znowu będziesz człowiekiem - odparła Wichra. Agalok pokręcił jednak głową.

- Nie, księżniczko. Nie chcę być odczarowany. Dobrze mi tak, jak jest. Brakowało mi jedynie jednej rzeczy, którą już zdołałaś mi podarować. Pójdę jednak z Tobą, gdyż zyskałaś wiernego przyjaciela.

Wichra przytuliła mocno stworka Agaloka, aż mu ogonek zamerdał wesoło.

 I ruszyli. Król na widok córki świeże łzy wylał, aż podlał nimi połowę królestwa. Wielkie sosny i kaczeńce wyrosły po tej powodzi, a rzeki wezbrały radośnie. Dwór cały przystrojony  w kwiatach został, a wszystkie szwaczki w królestwie podziwiały kwieciste dzieło Agaloka, bowiem królewna zabrała ze sobą jego dywan. Jar Wąsaty kazał utworzyć ogromny kopiec z kwiatów, na którego szczycie posadził stworka, mianując go nowym mędrcem królestwa. Potem Agalok czerwony z radości zeskoczył z kopca i bitwę na kwiaty rozpoczął. Wszyscy mieszkańcy tańczyli, tarzali się w pachnących roślinach i kąpali w rzekach. Nawet król biegał boso. Wichra wzięła za rękę Agaloka i unieśli się w powietrze, wraz z ciepłym wietrzykiem. A co się stało z ptakiem Jagu, zapytacie?
Został wypuszczony z królewskiego pałacu, zdjęto mu królewski łańcuszek i wytarzano w kwiatach i ziarenkach. Zaskrzeczał radośnie Jagu i poleciał w świat. Oblatywał od tej pory różne królestwa, siadał na dachach domostw, bawił się z innymi ptakami lub spał na wielkich drzewach. Król Jar nie zrozumiał bowiem początkowo swego daru : prawdziwe szczęście jest ulotne i najlepiej dzielić je z innymi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz