piątek, 20 stycznia 2017

Moja twórczość - trochę więcej niż pisanie :)


W tym poście chcę Wam pokazać trochę więcej mnie. Jest bowiem wiele innych rzeczy, które pochłaniają mnie tak samo jak pisarstwo :) Dziś chciałam Wam przedstawić przekrój tego, co robię ale jest tego tyle, iż będę musiała podzielić to wszystko na kilka części. Przyjrzycie się zatem w tym poście mojej twórczości związanej z malarstwem oraz rysunkiem,
Z a p r a s z a m ! 




***



***






Oprowadzanie Was po mojej wirtualnej galerii zaczynam z "grubej rury", bowiem oto przed Wami obraz malowany farbami olejnymi. Nic wielkiego (tyczy się to nie tylko do wykonania ale także do formatu 😄😄). Zatytułowałam go "Walking through" (mam tendencję do angielskiego nazewnictwa,zapewne przez dzieciństwo) . Obraz pierwotnie miał przedstawiać postać wkraczającą do innego, nieznanego mu świata. Świat ten jest groźny, tajemniczy, budzący niepokój, co podkreśliłam "czarnym Słońcem". Malowany wiosną 2016 r.



Podzielę się teraz z Wami swoją "nowością" - obraz jest jeszcze w miarę "roboczy". Niedługo zapewne go skończę. Samo płótno ma długą historię : kupiłam je jeszcze w, uwaga... LICEUM (jakieś 6 lat temu...) i pierwotnie miał przedstawiać fantastyczną wizję świata Indian - stąd po prawej stronie skrawek koloru "spalonej ziemi" . Na środku miała zaistnieć twarz starego Indianina, a wszystko to spowite powinno być kolorowym dymem i mgłą. Piękne? Rezultat moich wielkich planów był taki, iż namalowałam kilka małych, czerwonych planet, błękitne jezioro oraz pomarańczowego słonia. Nie pytajcie.
Obraz, a właściwie podobrazie leżało długo w moich gratach, zaśmiecając poniekąd przestrzeń. Z biegiem lat nie pojawiało się na nim nic, gdyż był taki okres w moim życiu, w którym zaprzestałam na kilka dobrych lat jakiegokolwiek tworzenia, a jeśli już pojawiało się ono, to widniało na kartkach od zeszytu. Ale artysta chyba nie może przestać tworzyć tak do końca, a jeśli to zrobi, to znaczy, że umarł...
Tak, był taki czas kiedy rzeczywiście "byłam martwa" i trwał on bardzo długo, ale nie o tym dziś !
Kończąc historię obrazu, który jak widzicie zanim jeszcze powstał, przeżył wiele dopowiem, że "ozdabiał" on przez jakiś czas pokój mego brata. Dopiero wiosna tego roku, gdy skończyły mi się wszystkie płótna, "skradłam" go od Piotrka po czym pomazałam na nowo farbą. Słoń z jeziorkiem został zastąpiony liliowo-białą smugą, pod którą pojawiły się fiolety. I tak sechł sobie spokojnie przez całą wiosnę....
Jak widzicie, proces jego tworzenia jest bardzo długi i coś czuję, że to nie koniec mojej przygody z tym płótnem... :)

  
Kończąc olejną przygodę w tym poście przedstawiam Wam ostatni dziś obraz (bo nie ostatni w mojej kolekcji:) ). Malowany pięknym odcieniem niebieskiego dół przedstawia las, a właściwie lasożywopłot... Obrazek ten namalowałam w jeden wieczór, po powrocie w letnią noc ze spotkania ze znajomymi. Pamiętam, że zaczęłąm o 21:00, chociaż równie dobrze mogłabyć to 1:00...
tytuł " Tenderness " albo " Tenderness forest"

Dobra, skoro przebrnęliśmy już przez "ciężki" kaliber, to skupmy się na czymś lekkim i przyjemnym (rysowanym od minuty do 10 minut) :


Co tu dużo pisać, po prostu moje notatki z ostatnich zajęć na uczelni ... :)



Trochę "Disney'a", jest to postać, którą sama wymyśliłam (nie wiem jeszcze jak ma na imię). W każdym razie jest Wojowniczką, a rysując ją wzorowałam się na rysunkach postaci z Disney'a, konkretnie Pokahontaz. (2015 r.)



Mulan, kolejna bajkowa postać, którą z resztą bardzo lubię  i którą przyjemnie się rysuje :)
( również wiosna 2015r.)



A to, tak zwany 5ciąsekundowiec, (nazwa własna). Uwielbiam rośliny, szczególnie dzikie.



a tutaj efekt czytania S.Lema oraz miłości do " The Wizzard of Ozz " . Jest to jeden z moich najlepszych "zeszytowych" bazgrołów. Narysowane w pracy....



a to moja Wojowniczka i Rafiki z Króla Lwa




"Wirujące Słońca", wiosna 2016.




Jedna z moich poważniejszych prac, bez tytułu.

~ Jak widzicie moja twórczość nieco "ewaluowała", teraz coraz częściej staram się łączyć ze sobą różne techniki. Lubię na przykład połączenie długopis + farba . Swoja drogą, długopis to świetne narzędzie do rysowania, serio. Zwłaszcza cienkie długopisy, te "grubsze" są leprze do cieniowania... ;)

~ To wszystko na dziś, mam nadzieję, że zaciekawiłam Was swoimi pracami. Tymczasem lecę dalej tworzyć i Was także do tego zachęcam ! ~



poniedziałek, 16 stycznia 2017

Różdżki w górę czyli RECENZJA : Harry Potter i Przeklęte Dziecko


" AKT PIERWSZY   SCENA PIERWSZA
KING'S CROSS
Pełna ruchu,zatłoczona stacja. Mnóstwo ludzi śpieszących we wszystkie strony. W tym zgiełku dwie wielkie klatki grzechoczą na szczycie dwóch wyładowanych wózków, popychanych przez dwóch chłopców : JAMESA POTTERA i  ALBUSA POTTERA. Ich matka GINNY idzie tuż za nimi. Trzydziestosiedmioletni mężczyzna, HARRY, niesie córkę LILY na barana. "

Tak oto zaczyna się książka, która ma nas znowu przenieść w świat magii i czarodziejstwa. Kto z Was tęsknił, czekał, miał nadzieję, że ujrzy znowu na ekranach zatłoczony peron dziewięć i trzy czwarte? Kto nie chciałby usiąść w zimowy wieczór z książką wypełnioną zaklęciami w ręku?
Okazję ku temu dają nam twórcy "nowego" Harrego, lecz zanim przystąpimy do lektury warto wiedzieć o dwóch rzeczach.

Po pierwsze :

Jest to SZTUKA TEATRALNA, jak zapewne wiemy, coś zupełnie odrębnego od książki i to powinno być podstawową informacją dla tych, którzy zastanawiają się nad kupnem tejże pozycji. Nie myślcie, że próbuję zaniżyć tu atrakcyjność sztuk teatralnych względem książek (o matko, nigdy !) jednak forma, którą kieruję się sztuka wystawiana na deskach jest nieco inna, niż popularna powieść.  Nie bez powodu przytoczyłam zatem fragment książki ( umówmy się, że tak będę nazywać "Harrego..") wyżej i napisałam go dokładnie w takiej formie, w jakiej jest wydrukowany. Szczerze mówiąc, początkowo ta różnorodność czcionek (doszukałam się ich sztuk 4) przeszkadzała mi w czytaniu i stwarzała pewną dezorientację, szybko jednak przyzwyczaiłam się, że imiona w didaskaliach są pisane inną czcionką, sama didaskalia inną, a wypowiedzi bohaterów jeszcze "inszą". No cóż. Być może zabieg taki był konieczny?

Po drugie :

Sztuka jest napisana przez Jacka Thorne'a, który podczas pracy konsultował się jedynie z J.K.Rowling. Na deski Londyńskiego teatru, gdzie miała swą premierę, przeniósł ją natomiast John Tiffany. Na okładce czytamy, iż jest to CZĘŚĆ PIERWSZA I DRUGA

To tyle z podstawowych wiadomości, a teraz sama treść:


Fabuła osadzona jest dziewiętnaście lat po zakończeniu ostatniej książki serii, czyli po pokonaniu Voldemorta i zaprowadzeniu spokoju w magicznym świecie. Zakończenie siódmej części, a właściwie jej epilog, ma miejsca na stacji King's Cross, a rozpoczęcie " Przeklętego dziecka " przenosi nas znowu na znany nam peron. CZĘŚĆ PIERWSZA składa się z dwóch aktów a CZĘŚĆ DRUGA symetrycznie, również z dwóch. Suma sumarum daje nam do cztery akty.
Jak już wspominałam, z racji tego, że jest to sztuka teatralna, brak w niej szczegółowych opisów. Nie znajdziemy więc tutaj rozległych wywodów na temat stanu emocjonalnego bohaterów, nie zmierzymy się z opisami przyrody (cieszycie się, co?), których z resztą i tak u Rowling było mało, i dobrze. Nie to bowiem jest najważniejsze. No właśnie, a co jest?
Tematem, na którym skupia się fabuła jest relacja dorosłego, przykładnego ojca (umiecie to sobie wyobrazić?) Harrego z jego najmłodszym synem Albusem Severusem. Skoro jest problem, to warto zadać sobie pytanie, czy Harry jest rzeczywiście przykładnym rodzicem? W tle kłótni najmłodszego z Potterów ze swoim ojcem  widzimy widmo odradzającego się zła, które spało smacznie do tej pory. Pojawiają się bowiem pogłoski, że Voldemort pozostawił po sobie na świecie coś więcej, niż śmierć i złe wspomnienia...
Więcej nie będę Wam spoilerować, a zaznaczę, na co zwróciłam uwagę przy lekturze.
➼ KONSTRUKCJA FABUŁY : wiele jest tu zwrotów akcji, przenosimy się nieraz w czasie, co uznaję za plus (można sobie pogdybać, co by było gdyby, a nawet o tym poczytać...)
➼ NOWY WĄTEK PRZYJAŹNI : nie zdradzę między kim a kim, ale zapewniam, że jest to mieszanka WYBUCHOWA, mająca swoje korzenie od pierwszych lat spędzonych przez Harrego w Hogwardzie
➼ NOWA PERSPEKTYWA : spojrzenie na Harrego trochę "nowocześniej", książka jest też dobra na ćwiczenie wyobraźni - można ciągle się zastanawiać, jak oni przedstawili to w teatrze 😆
➼ DUMBLEDORE : którego uwielbiam, powraca, co prawda w formie farby na płótnie, ale zawsze jest to wielki DUMBLEDORE. Oczywiście, z krótkiej rozmowy którą odbywa z Harrym dowiadujemy się kolejnej prawdy życiowej. 💚 💜
👎 KULMINACJA : co prawda, jest to chyba charakterystyczne dla Harrego, ale mnie osobiście zawiodła "główna scena walki ze złem", brakowało mi jakiegoś napięcia. Właściwie nie zdążyłam się dobrze wczytać, a już było po wszystkim.
👎 MAŁO TREŚCI : pamiętajmy, że jest to jedynie sztuka spisana w formie książki, więc może moja krytyka nie jest do końca uzasadniona, jednak zdecydowanie brakowało mi "tego czegoś", a same didaskalia stwarzają barierę, przez którą ciężko utożsamić się z bohaterami.

Podsumowanie :
💗 Mam nadzieję, że moja mała recenzja pozwoli Wam zdecydować, czy warto przeczytać "nowego Harrego" czy może jednak poczekać na ekranizacje ( lub zobaczyć osobiście ) sztuki. Mój stosunek do powieści o młodym czarodzieju jest oczywiście sentymentalny i przepełniony wieloma wspomnieniami, jak pisałam już wcześniej na Facebooku, Harry kojarzy mi się z urodzinami i zimowymi wieczorami, podczas których utożsamiałam się z bohaterem mieszkającym w komórce pod schodami... Czy chcemy tego czy nie, Harry jest z pewnością niepowtarzalny a od nas zależy ile magii będzie niósł ze sobą 💚 💗 💗
NA KONIEC OGŁOSZENIE : Jeśli czytacie moje posty, albo przeczytaliście ten, zostawcie komentarz, lajka, cokolwiek ! Dzięki, że jesteście ze mną,
Bajo, lecę, bo niedługo trzeba zaliczać SUMY... 😇 😇  ❤